Dojechałam.
Moim oczom ukazała się przepiękna posiadłość, z mojej perspektywy
przypominająca drapacz chmur. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia, jak i z
podziwu. Wzięłam moją małą, szarą walizkę i skierowałam się w stronę
rezydencji, bezustannie się w nią wpatrując. Widok, który miałam przed oczyma,
przechodził moje wszelkie wyobrażenia o nowym domu. Zapukałam do drzwi.
Właściwie,
liczyłam na to, że ktoś będzie na mnie czekał i powita mnie zaraz po przybyciu,
jednak nie stało się to. Mało tego – nikt nie raczył otworzyć drzwi. Nacisnęłam
niepewnie na klamkę i zdziwiona, że drzwi są otwarte, weszłam do środka.
Spokojnie rozejrzałam się po holu. Nagle zauważyłam, że wpatruje się we mnie
nieznajoma kobieta około trzydziestki z bujnymi, czarnymi lokami i brązowymi,
serdecznymi oczami. Na jej pogodnej twarzy można dało się dostrzec kilka
piegów, a jej długa suknia sprawiała, że wyglądała niczym dama dworu.
– Już jesteś?
Miałaś być po szóstej! – Jej wyraz twarzy wyraźnie wskazywał na zaskoczenie moją
obecnością. – Jak ty wyglądasz? Chodź tu, doprowadzimy cię do porządku. –
Zaprowadziła mnie do łazienki, wykąpała i dała nowe ubrania.
Poczułam
dziwne ciepło w sercu. Byłam szczęśliwa, że ktoś się mną interesuje, chce się
mną zaopiekować, chce zadbać o mnie. Chce mnie pokochać…
Chwilę później
stałam już ubrana w śliczną, niebieską sukienkę z falbankami, a pani, którą
przed chwilą poznałam, czesała mi włosy.
– Więc jesteś
Oriana? Och, ależ przedziwne imię! – zaśmiała się kobieta.
– Wyjątkowe –
powiedziałam – bo pochodzi od oro, czyli złoto, a złoto, jak wszyscy wiemy,
jest bardzo cenne!
– Cóż,
przyznam, że mi bardziej skojarzyło się z orfano*.
Właściwie nie
wiedziałam, co miała na myśli, ale pokiwałam głową i udałam, że rozumiem.
– A pani jak
ma na imię? – zapytałam po chwili.
– Ja? Jestem
Anna.
– Ale nudne
imię! – odparłam z uśmiechem, ale pani Ania zrobiła niezadowoloną minę i
pomyślałam, że czasem mogłabym ugryźć się w język. Chciałam zadać jeszcze jedno
pytanie, ale chwilę się zastanowiłam, zanim się na to odważyłam. – Będzie pani
moją mamą?
W odpowiedzi
uśmiechnęła się tylko.
Później
oprowadziła mnie po całym domu i pokazała mi mój pokój. Dostałam kilka nowych
zabawek i książki. W końcu niedługo miałam iść do szkoły.
Tej nocy długo
nie potrafiłam zasnąć. Nadal pozostawałam podniecona po tym całym dniu pełnym
wrażeń. Najbardziej jednak rozpraszały mnie myśli związane ze szkołą. Jak tam
jest? Inne dzieci też są takie jak w domu dziecka? A może to właśnie miejsce,
gdzie odnajduje się prawdziwych przyjaciół?
Zmęczona tego
typu myślami, zaprzątającymi moją głowę, wstałam z łóżka i zaczęłam bez celu
spacerować po domu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nagle usłyszałam trzask
drzwi. Obróciłam się, aby sprawdzić, co się dzieje. Naprzeciw mnie stał wysoki
mężczyzna o tak samo kruczoczarnych włosach jak pani Ania i ciemnych
tęczówkach. Wyglądał na nieco spiętego.
– A ty czemu
jeszcze nie śpisz? – mruknął, przykucając przy mnie.
– Pan jest
moim nowym tatą? – zapytałam bez zastanowienia.
Mężczyzna
nieco zmieszany wykrzywił twarz w grymasie, który miał chyba być uśmiechem.
– Tak. Jestem
Mateusz. – Podał mi rękę na przywitanie.
Odwzajemniłam
ten gest.
– Oriana. Jak
złoto.
Później
zaprowadził mnie z powrotem do łóżka i od razu zasnęłam.
***
Gdy rano
wstałam, pani Ania już krzątała się w kuchni.
– Dzień dobry
– powiedziała. – Jak się wyspałaś?
– Dobrze –
odparłam tylko, siadając do stołu.
– Co byś
chciała na śniadanie? – zapytała po chwili.
– Mogę wybrać?
Kobieta
zaśmiała się.
– To takie
dziwne?
– W domu
dziecka nikt nas nie pytał, co chcemy na śniadanie.
– Zapomnij o
tamtym miejscu. Tutaj panują całkowicie inne zasady. Więc? Co sobie życzysz?
– Hmm…
Niespodziankę! Zaskocz mnie!
Pani Ania
znowu tylko się uśmiechnęła. Lubiłam, gdy to robiła.
Po śniadaniu
pojechałyśmy do miasta, aby kupić kilka rzeczy i przy okazji pokazać mi
okolicę. Byłam zafascynowana kolorowymi budynkami widocznymi na każdej z
możliwych uliczek. Zadziwił mnie brak szarych, ponurych kamienic, które byłam
przyzwyczajona widywać na co dzień, mieszkając w domu dziecka. Miałam uczucie,
że trafiłam do całkiem innego, lepszego świata.
– Doszły mnie
słuchy, że miałaś już okazję poznać Mateusza. – Pani Ania wyrwała mnie z
zamyślenia.
– Tak.
Spotkałam się z nim wczoraj, gdy nie potrafiłam zasnąć – powiedziałam. – To
pani mąż, prawda?
Pani Ania
przytaknęła.
– Co o nim
sądzisz? – spytała zaciekawiona.
– Cóż… Jest
trochę nerwowy… – Zobaczyłam powoli znikający uśmiech na ustach kobiety. – Ale
wygląda na bardzo dobrego człowieka! Jestem pewna, że będzie wspaniałym tatą! –
dodałam szybko, ale jej wyraz twarzy nadal pozostawał zmartwiony.
Nastała
niezręczna cisza, a atmosfera widocznie się pogorszyła.
– On ma dobre
serce… – Pani Ania przerwała ciszę. – Po prostu dużo pracuje i jest trochę
zestresowany. Ale…
– Pani Aniu…
– On chce
dobrze. Ja to wiem. I mam nadzieję, że ty też to zrozumiesz.
Nie odzywałam
się więcej. Zdawałam sobie sprawę, że mówienie o tym sprawia jej cierpienie.
Obiecałam
sobie, że postaram się zaakceptować Mateusza. Dla pani Ani.
Pomyśleć, że w
tak krótkim czasie można się tak bardzo do kogoś przywiązać.
– Pani An…
– Mów mi mamo
– przerwała mi – dobrze?
Wstrzymałam
oddech.
Czekałam na tę chwilę przez te wszystkie siedem lat mojego
życia. Mieć do kogo powiedzieć mamo. Poczułam, jakby spełniły się moje
najskrytsze marzenia, a serce otuliła fala spokoju oraz szczęścia. Moje
policzki zaczęły robić się mokre od łez.
– Kocham cię
mamo – powiedziałam, wtulając się w nią.
Wreszcie! Tyle czekałam na kolejne opowiadanie! Okay teraz do opowiadania
OdpowiedzUsuńWyszło bardzo fajnie nie jest za krótki ani za długi. Oby tak dalej :)
b-o-m-o-g-e.blogspot.com/
Miło wiedzieć, że ktoś czekał. Miało być fantasy, ale nastąpiła zmiana planu i koniec końców jest coś takiego. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
UsuńHej Shiro!
OdpowiedzUsuńJestem tu dziś po to aby złożyć ci życzenia z okazji Bożego Narodzenia :)
Życzę Tobie szczęścia, masy przygód, weny inspiracji oraz wszystkiego co sobie zażyczysz!
Może głupio jest składać takie życzenia, ale blogowanie to moje 2 życie i wielu osób również! A życzenia nikomu nie zaszkodziły :D
http://b-o-m-o-g-e.blogspot.com/
Dziękuję.
UsuńŻyczę Ci spokojnych świąt w miłej, rodzinnej atmosferze, spełnienia wszystkich Twoich marzeń i wiele szczęścia w nadchodzącym roku, jak i w każdym kolejnym. Abyś zawsze robiła to, co kochasz i nie poddawała się nawet w trudnych chwilach swojego życia.
Wesołych świąt i szalonego sylwestra :)
Super rozdział. Powiedz mi tylko ile ta dziewczynka ma lat i kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
alek-sandra
Ma siedem lat, niedługo idzie do szkoły.
UsuńNastępny rozdział może nadejść z dużym opóźnieniem, gdyż wraz z moją betą poprawiamy prolog i pierwszy rozdział, a później jeszcze musimy poprawić drugi(który swoją drogą nawet nie jest napisany), więc trochę nam się może przeciągnąć. Nie chcę ustanawiać deadline, bo nie chcę Wam niczego obiecywać i potem nie dotrzymać słowa. Więc proszę Was o cierpliwość :)
Oriana. Jak złoto.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa dziewczynka, wydaje się być bystra i inteligentna, widać, że wiele w życiu przeszła. Muszę pogratulować ci stylizacji, bo czytając to, naprawdę ma się wrażenie, że narratorem jest dziecko. Wszystko opisane jest tak prosto, naiwnym i szczerym językiem siedmiolatki, czyli dokładnie tak, jak powinno być. :) Mam nadzieję, że dziewczynka zazna szczęścia u pani Ani. Z przyjemnością będę śledzić dalsze losy jej historii.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
pisujesobie.blogspot.com
Dziękuję, chociaż wiele jeszcze muszę dopracować w "języku siedmiolatki". Bądź co bądź, patrzenie z perspektywy małego dziecka może nierzadko sprawiać trudności i przyznam, że trochę boję się, że postać wyjdzie nierealistyczna.
UsuńCzytam Twój blog już od jakiegoś czasu, bardzo mi się podoba :)
Witaj, na początek chcę podziękować za zaproszenie :)
OdpowiedzUsuńPozwól, że nie będę opinii rozbijała na dwa komentarze i tutaj napiszę zarówno o pierwszym rozdziale, jak i prologu.
Króciutki i praktycznie bez emocji napisany prolog nie zachęcił mnie do czytania. Nie chcę, żebyś jakoś specjalnie się tym przejmowała, bowiem jest to moja subiektywna opinia i inni czytelnicy mogą mieć na ten temat zupełnie odmienne zdanie. Z perspektywy swojej bohaterki opowiedziałaś czytelnikowi straszne historie - o tym, że w sierocińcu nie ma miejsca na miłość, przyjaźń czy jakiekolwiek inne wartości kształtujące prawidłowo człowieka. W porządku, zgadzam się. Wspominasz także o gwałtach... I na tym się kończy - wspominasz i w żaden sposób tego nie komentujesz, podajesz jedynie suchy fakt. Jeśli decydujesz się zawrzeć w opowiadaniu tak okrutne rzeczy, to musisz także wziąć za nie odpowiedzialność i jasno pokazać, jak bardzo to wpłynęło na psychikę Twojej bohaterki. Inaczej bardziej wymagający czytelnik Cię skreśli na samym początku. Ponadto mam zastrzeżenia dotyczące samej bohaterki - ma siedem lat, a ja myślałam, że kilka lat więcej... Jak na dziecko, ktore dopiero wybiera się do szkoły i mieszkało w sierocińcu, jest zbyt dojrzała, mówi językiem niedostosowanym do swojego wieku; są wprawdzie momenty, kiedy starasz się podkreślić, że jest małym dzieckiem, np. (Parafrazuję) "czy pan jest moim nowym tatą?", jednak w połączeniu z resztą tekstu wychodzi, jak dla mnie, dość komiczny efekt - nastolatka, która miewa dziecięce "wstawki".
I tak oto, sama nie wiem kiedy, przeszłam z analizy prologu do rozdziału pierwszego. Wspomnę jeszcze, że siedmiolatka jest dla mnie zbyt śmiała (np. fragment z niespodzianką) - dziecko, które, jak przypuszczam, nie jest i nie było zbyt asertywne, powinno być zahukane i bardzo nieśmiałe, nawet w stosunku do ludzi, którzy przyjęli je pod swój dach - w końcu ich nie zna, jakby na to nie patrzeć.
Dobrze, już kończę z tymi uwagami, bo się załamiesz. Na osłodę powiem tyle, że gdybym nie zobaczyła w tych dwóch krótkich tekstach potencjału, wcale nie zawracałabym sobie glowy pisaniem tego komentarza. A ponieważ ów potencjał widzę - dlatego pokazuję Ci błędy, byś na przyszłość ich nie popełniała. Twój potencjał widać w stylu pisania, ponieważ lekko wyrażasz myśli - przy odrobinie pracy możesz naprawdę wiele osiągnąć.
W Twojej pracy znalazłam kilka błędów z zakresu szeroko pojętej gramatyki, jeśli byś chciała, mogę Ci je wskazać, tylko już nie dzisiaj, bo niebawem druga w nocy, a do tego piszę przez telefon (a tak przy okazji - jeżeli gdzieś zjadłam ogonek/ literkę, to proszę o wybaczenie z tej samej przyczyny).
Na zakończenie: wiem, jak możesz się czuć, przeczytawszy opinię, ale proszę Cię o to, byś się nie zniechęciła. Masz potencjał, który należy rozwijać; przed Tobą długa droga, ale jeżeli naprawdę uwielbiasz pisać, jestem pewna, że możesz wiele osiągnąć.
Życzę Ci mnóstwa weny w naszym jakże młodym jeszcze 2016 roku!
Eklezja
Nie zniechęcam się. Mało osób krytykuje, "nie chcąc zranić" i nawet nie wiesz, jakim szczęściem jest dla mnie szczera opinia od czytelnika.
UsuńZdaję sobie sprawę, że wiele muszę jeszcze się nauczyć. Przeczytałam dokładnie cały komentarz, postaram się poprawić błędy, które popełniam i pisać następne posty coraz lepiej. Cieszę się też, z powodu kilku słów pochwały, które dały mi znak, że nie ma takiej tragedii :)
Rozdział jeszcze nie jest poprawiony przez betę, więc może w nim być kilka błędów. Jeśli po poprawkach zobaczysz jeszcze jakiś, proszę o jego wskazanie.
Bardzo dziękuję za Twój komentarz, bo widać, że naprawdę się postarałaś i rozpisałaś, co bardzo szanuję. Pozdrawiam :)
Cieszę się, że potrafisz przyjąć krytykę. Jeżeli będzie taka potrzeba, nie ma problemu. Tylko mi się przypomnij (choćby przez e-mail: eklezjon@gmail.com).
UsuńPrzypomniałam sobie, co jeszcze chciałam napisać odnośnie Twojego opowiadania. Historia sieroty jest na dzień dzisiejszy bardzo oryginalnym pomysłem (trudno wśród innych opowiadań znaleźć coś o podobnej tematyce) - i to jest kolejny powód do dalszego pisania, który powinnaś wziąć pod uwagę. Jedyne co, to musisz popracować nad głębszą, a dzięki temu także ciekawszą psychologizacją swoich bohaterów.
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńZ góry zaznaczam, że nie jest to spam, a na pewno nie w swojej typowej odsłonie. Chciałabym Cię zaprosić na autorskiego bloga - patrycjawozniak.blogspot.com - na którym pojawił się pierwszy post, dotyczący wydania własnego debiutu. Swego czasu publikowałam opowiadania na platformie Onet, później na Blogspocie. Zniknęłam, żeby napisać coś większego i spróbować uzyskać to w formie papierowej. Udało się, dlatego teraz próbuję docierać do jak największej liczby osób, które mogłyby wykazać jakiekolwiek zainteresowanie. Powieść nosi tytuł "Śpij spokojnie", jest dramatem psychologicznym, natomiast po więcej szczegółów - raz jeszcze zapraszam do siebie!
Jeżeli nie jesteś zainteresowana - przepraszam za zajmowanie czasu.
Pozdrawiam ciepło,
Patrycja.
Nie usunęłam tego komentarza, bo uważam, że naprawdę warto wejść w link. Zamierzam kupić Twoją książkę. Pozdrawiam i życzę weny w dalszej twórczości :)
UsuńPo przeczytaniu rozdziału zawsze mam problem z napisaniem długiego komentarza ;-;
OdpowiedzUsuńEh...
Wybacz, że to napiszę ale inaczej nie potrafię zwłaszcza, że robota wzywa -,-
Czekam na next :D
Pozdrawiam z "Czy to koniec Maleca?"
Opowiadanie jest bardzo proste, ale coś mnie do niego przyciąga.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że coś się tam wydarzy, nie wiem czemu, ale tak mi się wydaje, może się myle.
Pozdrawiam i czekam na więcej :-)
rozdzial-po.blogspot.com
Na sam początek podziękuję za zaproszenie :) Mam nadzieję, że u mnie również znowu się pojawisz, bo dokładnie wczoraj dodałam pierwszą część trzeciego rozdziału. Także teraz to ja zapraszam :D
OdpowiedzUsuńProlog jak i rozdział pierwszy były dość krótkie, dlatego szybko poszło. Przyznam, że prolog kompletnie mnie nie zachęcił do czytania kolejnego wpisu. Oczywiście nie chcę Cię tutaj urazić, bo wiem, że każdy ma różne zdania :) Rozdział pierwszy natomiast dał trochę więcej i gdy go skończyłam w głowie miałam tylko jedno: jak to dalej będzie? Szczerze się tym interesuję. Orion pójdzie do szkoły i wtedy co? Pozna jakiś ciekawych ludzi? A może natknie się na charaktery, które dużo namieszają w jej życiu. Jestem tego bardzo ciekawa :D I ten Mateusz, którego od razu nie polubiłam. Dlaczego Anna od razu naskoczyła na Orion, że on jest dobrym człowiekiem? Czyżby mężczyzna miał już coś na sumieniu? Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie się dowiem :)
Czekam na kolejny rozdział i jeszcze raz zapraszam do siebie :)
Pozdrawiam
Na pewno jeszcze do Ciebie zajrzę.
UsuńDobrze główkujesz, ale wszystko może się jeszcze wydarzyć. Dowiesz się w swoim czasie :)
Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
Ojej... Ale cudownie napisane :3 W takiej prostocie kryje się coś co mnie okropnie zachęca do dalszego czytania...
OdpowiedzUsuńBlog masz naprawdę cudowny i pomijając pare niedoskonałości typu "ortografia" (szkoła... AAA!!) jest świetnie!
KLIK - JESTEŚ U MNIE!
Wpadniesz?
Podoba mi się pomysł na tę historię, bo skrzywdzone przez los dzieci zawsze mają miejsce w moim sercu. Dodatkowo bohaterka opowiadania jest odważna, ciepła, trochę nawet bezczelna. Za to duży plus. Wiem, że może się wydawać czasami zbyt dojrzała, ale sama wiem, że osoby, które mają za sobą ciężkie dzieciństwo, zachowują się doroślej. Tylko powinnaś w takim razie być konsekwentna i mocno podkreślać jej przeszłość.
OdpowiedzUsuńNatomiast moim zdaniem musisz troszkę popracować nad samym tekstem, bo strasznie pędzisz. Opisy nie służą tylko temu, aby naładować opowiadanie nudą, one budują klimat, pozwalają się przenieść do świata, który tworzysz. Musisz wiedzieć, że jako autor masz własne wyobrażenia, ale czytelnik nie pozna ich, dopóki mu ich nie objawisz. Dlatego może warto zatrzymać się na chwilę, przeznaczyć więcej miejsca na opis otoczenia, w którym znalazła się złota dziewuszka, spotkanych ludzi. Koniecznie pisz o emocjach, bo kiedy czytałam o tym Mateuszu, to nie do końca rozumiałam, skąd Oriana wyciąga takie a nie inne wnioski. Bo człowiek wyglądał na spiętego, ale jednak przywitał się bardzo słodko z dziewczynką, przykucną do niej, zaprowadził do łóżka. Nie wiem, dlaczego miałaby go nie akceptować.
Historia ma potencjał, możesz z niej wyciągnąć naprawdę dużo. Oczywiście sama zdecydujesz, czy weźmiesz sobie moje uwago do serca. Ja tylko dzielę się przemyśleniami.
Powodzenia w dalszym tworzeniu
Ekhm... no i - prześliczny szablon. Zazwyczaj nie zwracam uwagi na takie rzeczy, ale ten jest naprawdę cudny.
Jak coś, to znajdziesz mnie tutaj - http://szept-ostrza.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Ktoś mi już powiedział, że słabo mi idzie z opisami. Cały czas nad tym ćwiczę i mam nadzieję, że w drugim rozdziale wyjdzie mi to lepiej.
UsuńSzablonu też strasznie mi się podoba :)
Dziękuję za Twój komentarz i pozdrawiam.
Hej. Dostałam zaproszenie na bloga co prawda dawno temu, ale dopiero teraz udało mi się tutaj zajrzeć. Muszę przyznać, że z początku nie przyciągnęło mnie do bloga – nie jestem osobą, która ocenia po okładce, aczkolwiek adres bloga nieco mnie... cóż szczerze mówiąc zniechęcił. Jednak dopiero teraz wiem w jakim błędzie byłam, bardzo się cieszę, że naszła mnie myśl, aby jednak sprawdzić bloga. Może jednak wcale nie jest źle jak myślałam? No i oczywiście miałam rację. Twoje opowiadanie mnie urzekło, a to dopiero jest początek.
OdpowiedzUsuńProlog jest krótki, a właśnie takie uwielbiam. Nic nie zdradzający prolog złożony z kilku zdań. Uwielbiam to. Sama bardzo często w swoich opowiadaniach takiego używam, chociaż ja swoje prologi czasami trochę rozbuduję, ale no nie o tym mówię!:)
Byłam zdziwiona tym, że po małą nikt nie przyjechał. Z tego co wiem raczej nowi rodzice przyjeżdżają po dzieci, które zabierają z domu dziecka, a tu było zupełnie inaczej. No i to dość chłodne przywitanie, ja na miejscu dziewczynki wcale nie poczułabym się lepiej, a tylko gorzej. Nikt na nią nie czekał, a nawet drzwi nie otworzył, a głowe rodziny poznała w środku nocy spacerując sobie po domu. Może to ze mną jest coś nie halo, albo z tymi rodzicami. O.o Jak dla mnie to oczywiste, że jeśli się adoptuje dziecko to już od początku trzeba się starać, żeby poczuło się jak w domu, a nie tak wszystko na odpierdziel robić.
Jednak mimo wszystko jestem zadowolona z opowiadania i wiem, że niecierpliwie będę czekać na nowe rozdziały. Opisujesz to lekko, a czytając mam wrażenie jakbym sama się cofnęła dziesięć lat w tył. Cieszę się, że główna bohaterka dobrze się czuje w nowym domu. Jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy dalej.
Pozdrawiam oraz życzę dużo weny i czasu na pisanie rozdziałów!:)
Oraz gdybym mogła chciałabym prosić, żebyś mnie informowała o rozdziałach na blogu: http://different-story-of-twilight.blogspot.co.uk/
Serdecznie dziękuję i raz jeszcze weny! :)
Ice Queen
Dziękuję za bardzo pozytywny komentarz, aż mi się miło zrobiło ^^
UsuńJasne, od teraz będę Cię informować o nowych postach. Nie było już żadnego od ponad miesiąca, ale od teraz rozdziały będą pojawiać się o wiele częściej.
Pozdrawiam :)
Uwarzam że bardzo fajnie piszesz ,jestem ciekawa jaki jest Mateusz ze Anna sie zmartwiła kiedy Oriana powiedziała że jest gwałtowny . . . Normalnie czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial
OdpowiedzUsuńHej chciała bym zaprosić cię na Rozdział 4 :*
UsuńHej, wpadłam tu przypadkem, ale postanowiłam przeczytać. I nie żałuję, bo wydaje mi się, że trafiłam na coś naprawdę ciekawego. Już ten rozdział, choć krótki, zdołał mnie wciągnąć. Kurde, zaczęło się tak cukierkowo, ale coś mi się wydaje, że ten spokój zwiastuje kłopoty;D Jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że bohaterka nie zazna w tym domu aż tyle szczęścia, ile by chciała. Dziwny jakiś jest ten Mateusz... A Anna jakby od razu chciała go tłumaczyć, usprawiedliwiać. Może jestem przewrażliwiona, może szukam dziury w całym, ale... zobaczymy;D W każdym razie bardzo dobrze przekazałaś tą radość bohaterki, jej podniecenie i ogromną chęć bycia kochaną. Chyba bardzo pragnie miłości, skoro już po pierwszym dniu potrafiła wyznać "mamie" miłość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! ;*
A w wolnej chwili zapraszam też do siebie;)
sila-jest-we-mnie.blogspot.com