poniedziałek, 21 grudnia 2015

Rozdział 1. Nowy Dom

Dojechałam. Moim oczom ukazała się przepiękna posiadłość, z mojej perspektywy przypominająca drapacz chmur. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia, jak i z podziwu. Wzięłam moją małą, szarą walizkę i skierowałam się w stronę rezydencji, bezustannie się w nią wpatrując. Widok, który miałam przed oczyma, przechodził moje wszelkie wyobrażenia o nowym domu. Zapukałam do drzwi.
Właściwie, liczyłam na to, że ktoś będzie na mnie czekał i powita mnie zaraz po przybyciu, jednak nie stało się to. Mało tego – nikt nie raczył otworzyć drzwi. Nacisnęłam niepewnie na klamkę i zdziwiona, że drzwi są otwarte, weszłam do środka. Spokojnie rozejrzałam się po holu. Nagle zauważyłam, że wpatruje się we mnie nieznajoma kobieta około trzydziestki z bujnymi, czarnymi lokami i brązowymi, serdecznymi oczami. Na jej pogodnej twarzy można dało się dostrzec kilka piegów, a jej długa suknia sprawiała, że wyglądała niczym dama dworu.
– Już jesteś? Miałaś być po szóstej! – Jej wyraz twarzy wyraźnie wskazywał na zaskoczenie moją obecnością. – Jak ty wyglądasz? Chodź tu, doprowadzimy cię do porządku. – Zaprowadziła mnie do łazienki, wykąpała i dała nowe ubrania.
Poczułam dziwne ciepło w sercu. Byłam szczęśliwa, że ktoś się mną interesuje, chce się mną zaopiekować, chce zadbać o mnie. Chce mnie pokochać…
Chwilę później stałam już ubrana w śliczną, niebieską sukienkę z falbankami, a pani, którą przed chwilą poznałam, czesała mi włosy.
– Więc jesteś Oriana? Och, ależ przedziwne imię! – zaśmiała się kobieta.
– Wyjątkowe – powiedziałam – bo pochodzi od oro, czyli złoto, a złoto, jak wszyscy wiemy, jest bardzo cenne!
– Cóż, przyznam, że mi bardziej skojarzyło się z orfano*.
Właściwie nie wiedziałam, co miała na myśli, ale pokiwałam głową i udałam, że rozumiem.
– A pani jak ma na imię? – zapytałam po chwili.
– Ja? Jestem Anna.
– Ale nudne imię! – odparłam z uśmiechem, ale pani Ania zrobiła niezadowoloną minę i pomyślałam, że czasem mogłabym ugryźć się w język. Chciałam zadać jeszcze jedno pytanie, ale chwilę się zastanowiłam, zanim się na to odważyłam. – Będzie pani moją mamą?
W odpowiedzi uśmiechnęła się tylko.
Później oprowadziła mnie po całym domu i pokazała mi mój pokój. Dostałam kilka nowych zabawek i książki. W końcu niedługo miałam iść do szkoły.
Tej nocy długo nie potrafiłam zasnąć. Nadal pozostawałam podniecona po tym całym dniu pełnym wrażeń. Najbardziej jednak rozpraszały mnie myśli związane ze szkołą. Jak tam jest? Inne dzieci też są takie jak w domu dziecka? A może to właśnie miejsce, gdzie odnajduje się prawdziwych przyjaciół?
Zmęczona tego typu myślami, zaprzątającymi moją głowę, wstałam z łóżka i zaczęłam bez celu spacerować po domu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nagle usłyszałam trzask drzwi. Obróciłam się, aby sprawdzić, co się dzieje. Naprzeciw mnie stał wysoki mężczyzna o tak samo kruczoczarnych włosach jak pani Ania i ciemnych tęczówkach. Wyglądał na nieco spiętego.
– A ty czemu jeszcze nie śpisz? – mruknął, przykucając przy mnie.
– Pan jest moim nowym tatą? – zapytałam bez zastanowienia.
Mężczyzna nieco zmieszany wykrzywił twarz w grymasie, który miał chyba być uśmiechem.
– Tak. Jestem Mateusz. – Podał mi rękę na przywitanie.
Odwzajemniłam ten gest.
– Oriana. Jak złoto.
Później zaprowadził mnie z powrotem do łóżka i od razu zasnęłam.

***

Gdy rano wstałam, pani Ania już krzątała się w kuchni.
– Dzień dobry – powiedziała. – Jak się wyspałaś?
– Dobrze – odparłam tylko, siadając do stołu.
– Co byś chciała na śniadanie? – zapytała po chwili.
– Mogę wybrać?
Kobieta zaśmiała się.
– To takie dziwne?
– W domu dziecka nikt nas nie pytał, co chcemy na śniadanie.
– Zapomnij o tamtym miejscu. Tutaj panują całkowicie inne zasady. Więc? Co sobie życzysz?
– Hmm… Niespodziankę! Zaskocz mnie!
Pani Ania znowu tylko się uśmiechnęła. Lubiłam, gdy to robiła.
Po śniadaniu pojechałyśmy do miasta, aby kupić kilka rzeczy i przy okazji pokazać mi okolicę. Byłam zafascynowana kolorowymi budynkami widocznymi na każdej z możliwych uliczek. Zadziwił mnie brak szarych, ponurych kamienic, które byłam przyzwyczajona widywać na co dzień, mieszkając w domu dziecka. Miałam uczucie, że trafiłam do całkiem innego, lepszego świata.
– Doszły mnie słuchy, że miałaś już okazję poznać Mateusza. – Pani Ania wyrwała mnie z zamyślenia.
– Tak. Spotkałam się z nim wczoraj, gdy nie potrafiłam zasnąć – powiedziałam. – To pani mąż, prawda?
Pani Ania przytaknęła.
– Co o nim sądzisz? – spytała zaciekawiona.
– Cóż… Jest trochę nerwowy… – Zobaczyłam powoli znikający uśmiech na ustach kobiety. – Ale wygląda na bardzo dobrego człowieka! Jestem pewna, że będzie wspaniałym tatą! – dodałam szybko, ale jej wyraz twarzy nadal pozostawał zmartwiony.
Nastała niezręczna cisza, a atmosfera widocznie się pogorszyła.
– On ma dobre serce… – Pani Ania przerwała ciszę. – Po prostu dużo pracuje i jest trochę zestresowany. Ale…
– Pani Aniu…
– On chce dobrze. Ja to wiem. I mam nadzieję, że ty też to zrozumiesz.
Nie odzywałam się więcej. Zdawałam sobie sprawę, że mówienie o tym sprawia jej cierpienie.
Obiecałam sobie, że postaram się zaakceptować Mateusza. Dla pani Ani.
Pomyśleć, że w tak krótkim czasie można się tak bardzo do kogoś przywiązać.
– Pani An…
– Mów mi mamo – przerwała mi – dobrze?
Wstrzymałam oddech.
Czekałam na tę chwilę przez te wszystkie siedem lat mojego życia. Mieć do kogo powiedzieć mamo. Poczułam, jakby spełniły się moje najskrytsze marzenia, a serce otuliła fala spokoju oraz szczęścia. Moje policzki zaczęły robić się mokre od łez.
– Kocham cię mamo – powiedziałam, wtulając się w nią.
 ____________________
*orfano (wł.) sierota

Betowała: Mean Maxine